Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2016

Co tracimy, czytając przetłumaczone książki?

Obraz
Ten post jest o tym, na co rzadko zwracamy uwagę, co umyka nam przed oczami i czego nie doceniamy. Mowa bowiem o tłumaczeniach. Dobrych, przeciętnych, słabych. Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałoby czytelnictwo, gdyby nie było tłumaczy, gdybyśmy byli zdani tylko na siebie lub literaturę narodową? Gdyby czytanie zagranicznych autorów byłoby dostępne tylko dla tych, którzy znają język?  CO TRACIMY? Jak wiadomo, a z czego nie do końca zdajemy sobie sprawę, język to nie tylko to, czym się posługujemy. Oprócz odmiany mówionej jest pisana, obie dzielą się na style, typu urzędowy, artystyczny, publicystyczny. Jest też frazeologia - związki, zwroty, frazy. Są też i gwary. I zmierzam do tego, że praca tłumacza jest bardzo ciężka. Bo nie tak łatwo jest przetłumaczyć powieść, zachowując przy tym cechy języka i wszystko to, co w nim się zawiera i czego część wymieniłem wyżej. Zazwyczaj związki frazeologiczne są wymienne, zdarza się jednak, że tak nie jest. Są też żarty, które bazują